wtorek, 8 sierpnia 2017

Dziecko w aucie

Za ten post to mi się pewnie oberwie. Ba! Nawet na pewno mi się oberwie i to w dodatku z hukiem, ale muszę go popełnić, bo nie byłabym sobą. Zacznę od wyznania - jestem terrorystą fotelikowym, strasznym, potwornym i działającym ludziom na nerwy (najbardziej to chyba mojemu mężowi, ale widziały gały co brały, więc SORRYYYY ;P ). Osobiście uważam, że auto to nie miejsce dla dziecka. Pomijając już oczywistą oczywistość, że wypadków samochodowych w naszym kraju nie brakuje, to bądźmy szczerzy - ile można siedzieć zapiętym bez możliwości większego manewru w tym cholernym samochodzie? Jasne, ileż można siedzieć w jednym nudnym mieście czy też na kochanej wichurze. Czasem fajnie gdzieś pojechać, coś zwiedzić i w ogóle, ale kilka tysięcy kilometrów jednym tchem w aucie to za dużo nawet jak na dorosłych, a co dopiero malucha. Po łbie obrywam jak się tylko odezwę, bo przecież "jeździmy tylko gdy dziecko śpi", albo "przecież zawsze tak jeździliśmy, dziecko nie jest żadnym ograniczeniem". Zawsze w takiej sytuacji pozostaje mi powtarzać - róbcie przerwy, tak dużo jak to sensownie możliwe. Dzieci będą Wam za to wdzięczne. Wasze kręgosłupy i pośladki również ;).

Najważniejsza sprawa w przypadku wożenia dzieci, bez względu na to czy mówimy o tysiącach kilometrów czy tylko o wypadzie po bułki, to odpowiedni sposób "zainstalowania" rzeczonego delikwenta w samochodzie. Ręce mi opadają, gdy słyszę historie o przewożeniu kilkulatka, czy (o zgrozo) niemowlęcia na kolanach. Poważnie? Już chcecie temu dziecku życie odebrać? Przecież wystarczy bardzo gwałtowne hamowanie i dzieciak ma głowę wbitą w szybę. Argument "przecież nic się nie stanie, bo to blisko" jest tak bzdurny, że głowa boli. Wiecie ile wypadków zdarza się tuż za rogiem? Co z tego, że Ty jesteś dobrym kierowcą, skoro nie wiesz kto jedzie z naprzeciwka? Ile razy widziałeś kierowcę robiącego slalom gigant na drodze? Albo takiego , który wyprzedza na trzeciego? Chciałbyś , żeby Twoje dziecko było w tym "trzecim" aucie niezabezpieczone? Skoro nie masz wpływu na innych kierowców, to zrób przynajmniej tyle, ile możesz i zabezpiecz swoje dziecko.

W Polsce według prawa jest obowiązek przewożenia dzieci w fotelikach (lub innych urządzeniach przytrzymujących) do osiągnięcia przez nie wzrostu 150 cm, z pewnymi wyjątkami. Reguluje to Kodeks Drogowy - Rozdział 5 , Oddział 1, Art.39, od pkt 3. Dla leniwych i zdesperowanych -->  tutaj. W ustawie możemy wyczytać:


3W pojeździe [...] dziecko mające mniej niż 150 cm wzrostu jest przewożone, z wyjątkiem przypadku, o którym mowa w ust. 3b, w foteliku bezpieczeństwa dla dziecka lub innym urządzeniu przytrzymującym dla dzieci, zgodnym z:
  • masą i wzrostem dziecka oraz
  • właściwymi warunkami technicznymi określonymi w przepisach Unii Europejskiej lub w regulaminach EKG ONZ dotyczących urządzeń przytrzymujących dla dzieci w pojeździe.


3a. Foteliki bezpieczeństwa dla dziecka oraz inne urządzenia przytrzymujące dla dzieci są instalowane w pojeździe, zgodnie z zaleceniami producenta urządzenia, wskazującymi, w jaki sposób urządzenie może być bezpiecznie stosowane.


Całkiem uzasadnione więc jest otrzymanie mandatu za głupotę w tym przypadku. W sumie dla bezpieczeństwa dziecka uzasadnione jest też wezwanie policji, gdy się taką sytuację widzi. To już pozostawiam do przemyślenia,.

Skoro już wiadomo, co mówi prawo, to teraz słów kilka o rzeczonych fotelikach i urządzeniach przytrzymujących. O tych drugich za wiele powiedzieć nie mogę, bo osobiście uważam, że wożenie dziecka na poddupniku jest bez sensu, bo to coś nic nie chroni. No właśnie  nadrzędnym, podstawowym i najważniejszym zadaniem tego cuda zwanego fotelikiem jest OCHRONA ! Nie wygoda, nie zapewnienie pozycji do spania, nie walenie po oczach postaciami z bajek i nie przytrzymywanie butelki z piciem i zabawek! Nie nie nie! Fotelik ma ni mniej ni więcej tylko zapewnić dziecku bezpieczeństwo w trakcie wypadku. Nawet w ustawie napisane jest jak byk FOTELIK BEZPIECZEŃSTWA! Chcemy chronić swoje dzieci jak umiemy najlepiej, zabraniamy wspinania się po drzewach i biegania po betonie (no dobra, ja nie zabraniam, taki ze mnie wyrodny rodzic), a do samochodu pakujemy fotelik z marketu, bo "przecież skoro jest dopuszczony do sprzedaży to musi być ok". A guzik prawda! Nie musi. Jak to? Ano proszę bardzo -> Jeżeli kiedykolwiek wybieraliście fotelik pod kątem bezpieczeństwa to pewnie rzucił Wam się w oczy chociaż raz skrót ADAC. Jest to niemiecki automobilklub, który między innymi przeprowadza crash testy z udziałem fotelików dla dzieci. Ostatnio bardzo głośno było o testach fotelików Recaro Optia, gdzie fotelik podczas zderzenia odłączył się od bazy. Dla odważnych -> tutaj można sobie podejrzeć jak to wyglądało. Fotelik został dopuszczony do sprzedaży jeszcze przed wzięciem udziału w teście. Chciałbyś, aby Twoje dziecko w nim jechało? No właśnie. Na szczęście Recaro bierze odpowiedzialność za swoje produkty i już uruchomiło akcję wymiany wadliwych fotelików. To jest jednak dowód na to, że sama homologacja nie daje zupełnie żadnej gwarancji, że fotelik jest bezpieczny. Warto spojrzeć też na wyniki testów, by przynajmniej przypuszczać, jak fotelik zachowa się w razie wypadku.

Pamiętajcie tylko, że ADAC przyznaje gwiazdki nie tylko za bezpieczeństwo, więc ogólna ocena to tylko wypadkowa. Sprawdzajcie więc szczegółową ocenę - dane dostępne na stronie ADAC (strona niemiecka, ale w większości  można znaleźć dane przetłumaczone na angielski), a najlepiej wybierzcie się do PORZĄDNEGO sklepu z fotelikami. Jest ich w Polsce na szczęście coraz więcej. Nie mówię tu o sklepach z artykułami dla dzieci, chociaż i tam często foteliki się znajdują. Chodzi o takie miejsce, gdzie sprzedaje się foteliki i tylko foteliki, ewentualnie wózki (czasem idzie to w parze), gdzie sprzedawcy wiedzą co robią i znają produkty znajdujące się półkach, ale przede wszystkim, gdzie każdy zaproponowany przez Was czy przez nich fotelik przymierzą Wam do auta. Szok! Nie każdy fotelik pasuje do każdego auta :D! Nawet więcej, wiele fotelików do różnych aut nie pasuje, bo kanapa nie taka, bo pochył kiepski, bo zagłówki, bo schowki czy podłokietniki, bo każde auto jest inne i każde dziecko jest inne. Tak jak nie warto kupować butów bez mierzenia, tak samo kiepskim pomysłem jest kupowanie fotelika bez sprawdzenia czy wszystko pasuje. Znam kilka sklepów, gdzie są ludzie z powołaniem i na prawdę chcą zadbać o bezpieczeństwo dzieci w aucie. Wśród nich jest między innymi Osiem Gwiazdek i Tylem.pl .W tych miejscach możecie mieć pewność, że dobiorą Wam najlepszy fotelik jaki będą mogli bazując na budżecie, wieku dziecka i samochodzie. Nie są to oczywiście jedyne dobre sklepy z fotelikami. Jeśli macie wątpliwości co do sklepu w Waszej okolicy najlepiej zadzwońcie i zapytajcie, czy przymierzą Wam fotelik do auta. Jeżeli nie - szukajcie dalej. To zbyt ważny temat, by tracić czas na sprzedawców, którym zależy tylko na marży.

Jeszcze jedna MEGA MEGA WAŻNA sprawa - noworodki i niemowlęta przewozimy TYŁEM DO KIERUNKU JAZDY. To nie jest widzi mi się czy jakaś moda. Popatrzcie na te małe istoty - ich głowy są ogromne w stosunku do reszty ciała, a kręgosłupy kruche jak zapałka. Jeśli jakaś duża siła szarpnie taką główkę do przodu w momencie gdy ciało jest przytrzymane pasami - na mur beton po kręgosłupie. Ja wiem, że są też uderzenia w tył i boczne, ale największe szarpnięcia a przy tym najniebezpieczniejsze sytuacje dla takich dzieci to jednak zderzenia czołowe. To w takim przypadku następuje natychmiastowe wytracenie niemałej zwykle prędkości samochodu. Auto staje, a nasze ciała wciąż "chcą poruszać się" w nadanym kierunku. Ile razy widzieliście osobę po wypadku z kołnierzem na szyi? Dziecku ten kołnierz prawdopodobnie nie będzie już potrzebny. To właśnie z tego powodu pierwsze foteliki grupy 0 (te od 0 do 9/10/13 kilo) są montowane tyłem i tylko i wyłącznie tyłem. W każdej instrukcji jest to zaznaczone. Nie ma możliwości zamontowania go przodem, by żadnego rodzica ta opcja nie kusiła. Niestety nadgorliwych i pomysłowych nie brakuje i nie raz już widziałam próby zamontowania na najróżniejsze sposoby takiej "łupinki". Pamiętajcie, że użycie produktu niezgodnie z jego instrukcją i przeznaczeniem jest potencjalne niebezpieczne, zwłaszcza w tym przypadku. Naprawdę chcecie ryzykować życiem swojego dziecka? Aż tak Wam jest wszystko jedno?


c.d.n. 


Bezpiecznej drogi!

PoCoKomuMatka



1 komentarz:

Ponieważ poprzedni post fotelikowy wywołał falę krytyki i oburzenia (w sumie to całkiem spodziewanego), to tym razem kilka słów wyjaśnienia,...